
mieliśmy zrobić sesję na okładkę 5 sierpnia, we wtorek. wszystko było już poukładane, ale ja siedziałem jeszcze w niedokończonych montażach i z bólem przesunęliśmy plan na piątek. no ale nic wielkiego, zwykła zmiana daty.
tego samego wieczoru Kuba zadzwonił, nie odebrałem. pomyślałem: oddzwonię jutro. nie oddzwoniłem. żyjąc w błogiej nieświadomości przez kolejne trzy dni, zajęty swoim kończeniem projektów, nie miałem pojęcia, że w tym czasie wydarzyło się coś, co całkowicie zmieni kontekst tej sesji.
8 sierpnia rano, piątek. facetime od Kuby. odbieram jeszcze półprzytomny, próbuję złapać ostrość. pierwsze, co widzę, to jego twarz — poparzona, spuchnięta, pokryta świeżymi ranami. „o wow, już charakteryzacja gotowa?” – wyrwało mi się automatycznie, zakładając, że Kuba był właśnie na jakimś planie i możemy użyć tego genialnego make-upu. ale to nie była charakteryzacja.
okazało się, że wtorkowego wieczoru, kiedy pierwotnie mieliśmy się spotkać, miał wypadek. prawdziwy ogień, prawdziwy ból, prawdziwe blizny. a ja spałem spokojnie, kompletnie nieświadomy, że ten jeden telefon być sygnałem zupełnie innej historii.
trzy dni później, zamiast wymyślonych efektów specjalnych, stanęliśmy przed obiektywem z tym, co dało życie. oryginalnie charakteryzację miała robić @sfxroksana , ale los napisał własny scenariusz i zostawił go na jego twarzy. szybka apteka po bandaże, wspólna improwizacja i razem z @ankaszwec doprowadziliśmy ten plan do końca.
okładka powstała. inna, niż myśleliśmy, ale na pewno bardziej prawdziwa.