This site uses cookies to provide web functionality and performance measurement.   Got it

Closeright
Share
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz
Zuza stankiewicz

Zuza Stankiewicz

  • Measurements
  • Portfolio
Zuza stankiewicz

Dziś w Sunday Sound Club - Fleetwood Mac „Fleetwood Mac” (1968) „I don’t think about music in terms of success. I just want it to be honest.”
~ Peter Green Niewiele osób ma dziś świadomość, że Fleetwood Mac zaczynało jako brytyjski zespół bluesowy z męskim wokalem. Debiutancki album z 1968 roku powstał pod silnym wpływem Petera Greena - założyciela grupy, gitarzysty i głównego wokalisty. Zanim zespół stał się jednym z największych rockowych fenomenów lat 70., był jednym z najciekawszych głosów brytyjskiego bluesa. Green, wcześniej związany z John Mayall & the Bluesbreakers, wniósł do Fleetwood Mac charakterystyczny styl: oszczędną, melodyjną grę na gitarze i spokojny, niemal kruchy wokal. Towarzyszyli mu Mick Fleetwood, John McVie oraz gitarzysta slide Jeremy Spencer. Był to skład skoncentrowany na rytmie i czystym graniu. Brzmieniowo to płyta surowa, mocno zakorzeniona w bluesie. Krótkie formy, wyraźny groove, dużo przestrzeni dla gitary i sekcji rytmicznej. Nie ma tu jeszcze rozbudowanych aranżacji ani wielkich refrenów, jest skupienie na emocji i dialogu między muzykami. Z ciekawostek, Eric Clapton uznał Petera Greena za gitarzystę, który w pewnym momencie „grał lepiej niż wszyscy inni”. Jego wpływ na brzmienie Fleetwood Mac był tak silny, że po jego odejściu zespół musiał na nowo zdefiniować swoją tożsamość, co ostatecznie doprowadziło do zupełnie innego, późniejszego wcielenia grupy. Debiutancka płyta pokazuje Fleetwood Mac w wersji, o której dziś mówi się rzadko ale od której wszystko się zaczęło i chyba warto o niej pamiętać 😉 #sundaysoundclub #fleetwoodmac #petergreen

Zuza stankiewicz

Dziś w Sunday Sound Club — Mammal Hands „Gift from the Trees” (2023) „We try to write music that feels connected to something bigger than ourselves, even if we can’t name it.” ~ Nick Smart (Mammal Hands) Mammal Hands to trio z Norwich (obecnie po znaczącej zmianie perkusisty na Roba Turnera z GoGo Penguin, oraz przejściu do nowej wytwórni - ACT; czekamy na pierwszą płytę po zmianach, której premiera zaplanowana jest na 27 lutego 2026 roku): saksofon, fortepian i perkusja - bez basu, bez elektroniki, ale z bardzo rozpoznawalnym brzmieniem. Choć często kojarzeni są ze „spiritual jazzem”, ich muzyka opiera się równie mocno na minimalizmie, repetycjach i rytmach inspirowanych muzyką świata. „Gift from the Trees” to pierwsza płyta nagrana w domowym studio, w otoczeniu brytyjskiej wsi, co miało dać zespołowi więcej elastyczności i komfortu pracy. Słychać w niej nowy rodzaj oddechu i przestrzeni w porównaniu z wcześniejszymi albumami. To również jedna z ich najbardziej melodyjnych płyt. Brzmieniowo to połączenie powtarzalnych motywów fortepianu, hipnotycznych linii saksofonu i perkusji, która nie tyle prowadzi, co subtelnie modeluje tempo i napięcie. Wszystko wydaje się płynąć bardzo organicznie, właśnie tak jakby muzycy podłączyli się pod rytm ziemi, drzew, natury. To album, który najlepiej działa jako całość. Powolny, konsekwentny rozwój, który zabiera w poruszającą podróż. #sundaysoundclub #mammalhands #giftfromthetrees